środa, 2 marca 2016

Jest jak mówię: TVP Tube

A oto nowa kategoria na moim blogu: Jest jak mówię. Szczerze mówiąc nie jestem pewien czy w jej nazwie nie powinien stać przecinek, nie chcę przecież, żeby potem wyszło coś w stylu "DOBRA, ZMIANA". Internet wszystko zauważy, on wszystko wyłapie, nic mu nie umknie. Może dlatego młodzi ludzie (i nie tylko) dali telewizji czerwoną kartkę i przenieśli się do Internetu, na YouTube, gdzie znajdują pozycje, które bardziej trafiają w ich gusta, niż telewizyjne tasiemce i programy rozrywkowe, bardzo oryginalne swoją drogą.

Koko koko!
Chociaż z publikacją tego wpisu chyba powinienem się pospieszyć, ponieważ niedługo wróci na antenę telewizji pisblicznej znany i uwielbiany program "Kocham Cię Polsko". Ojj wtedy wszystkie te trendy mogą się zmienić, wszak prezes TVP zauważył, że widzowie zaczęli szturmować filmiki Youtuberów, odwracając się od małego ekranu właśnie w czasie, kiedy ów program został zdjęty z anteny. Pragnę jednak zauważyć, że było to w roku 2012, również wtedy kiedy zespół Jarzębina wykonał legendarny utwór "Koko Euro Spoko". Nie było spoko. Być może prezes wyciąga zbyt pochopne wnioski. Ba, może ja też, kto to wie. No ale #dobra, zmiana. Tematu.

Polityka, polityka...
Śmiechem, żartem, ale to prawda. Wszyscy kochamy politykę, wybory, programy śniadaniowe i tasiemce telewizyjne, ale po to, żeby potem śmiać się z inwencji twórczej scenarzystów i reżyserów planujących śmierć bohaterów albo z polityków, którzy podczas kampanii zabłysną jakąś złotą myślą. Tak, tylko po co oglądać 1000 odcinków serialu, aby trafić na taką perełkę (chyba, że to "Klan", to wystarczą 2 odcinki), kiedy w Internecie możemy obejrzeć minutowy fragment najlepszego kunsztu aktorskiego + kilkanaście jego przeróbek. Albo memy! Są cudowne!

Myślę, że polski Internet wyrobił sobie bardzo specyficzny humor i jego twórcy podchodzą do tematu bardzo profesjonalnie. Tworzą ciekawą rozrywkę. I to nie jest moja opinia. To potwierdza oglądalność tych filmików. Filmy to business, a business to oglądalność- parafrazując nieco klasyka- jest jak mówię.

Oczywiście musiał też nadejść moment, kiedy namnoży się Januszy Internetu, którzy chcą oglądać coraz lepsze filmiki, są "szczodrzy w krytyce, oszczędni w pochwałach", opowiadają się zapewne (sądząc po awatarach) za wolnym rynkiem, jednak bardzo denerwuje ich reklama występująca w filmach. Co z tego, że ktoś tworzy materiał filmowy, co kosztuje mnóstwo czasu, ale i pieniędzy. Przecie przez tą etykietkę, która na ekranie jest 2 sekundy, film nie nadaje się do oglądania. Sprzedali się. Amen.

W Internecie panuje prawdziwy wolny rynek. Nie ma dotacji, czy ciągnięcia czegoś, co nie ma oglądalności. Twórcy muszą brać pod uwagę opinię widzów, bo inaczej ci odejdą, a wraz z nimi sponsorzy i partnerzy odcinków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz